Urloplandia

Twoje źródło informacji o ciekawych atrakcjach i wygodnych noclegach w Polsce.

Bestia z Gévaudan

      Działo się to w latach: 1764 -1767 w niewielkiej francuskiej prowincji Gévaudan, leżącą w pobliżu dzisiejszego departamentu Lozère. W okresie tych trzech lat niezidentyfikowana bestia zabiła 112 osób. Dokonała około 240 ataków na bezbronne kobiety i dzieci. Okaleczała zwłoki, które następnie rozrzucała po okolicznych polach i lasach. Świadkowie opowiadali o jego wyglądzie niesamowite historie.

     "Jakkolwiek jest rozmiaru rocznego cielęcia, płaszcz czerwonawy, większa i ciemniejsza niż reszta ciała głowa, ze szczękami zawsze rozwartymi, uszy krótkie i proste, czarny pasek szeroki na cztery palce wzdłuż pleców, pierś biała i wielce szeroka, ogon bardzo długi i mocny za wyjątkiem koniuszka, który jest biały, tylne łapska są wielkie i długie, te od przodu, krótkie i porośnięte długim włosiem. Ma sześć pazurów na każdej łapie, co zostało zauważone z jej śladów na śniegu lub ziemi."
     "Jej futro było czerwonawe, jej łeb wyciągnięty w przód. Jak wielkiego charta jest jej pysk a jego koniec jest ogromnych rozmiarów, wstrętny i szorstki. Jej uszy są małe i sterczące jak rogi i zwinięte jak ślimak. Jej pierś jest szeroka, nieznacznie siwa. Wzdłuż jej pleców biegnie czarny pasek. Jej przepastny gardziel jest dobrze uzbrojony w zęby co tną jak szabla, znakomite do odcinania głów. Taka szczęka jest rzadka u innych zwierząt. (..) Tnie ostro i porządnie jak brzytwa i nie szczędzi nikogo. Z jakiej był ten potwór rasy?". 
     "Jej szczęki są takie same jak lwie lecz większe(...). Kark jest obrośnięty włosiem, długim, czarnym i gdy jeży się czyni jej widok jeszcze straszniejszym. W dodatku do dwu rzędów wielkich ostrych zębów ma jeszcze dwa w formie obronnych kłów, tak jak dzik a są one niezwykle ostre."
     "(...)Nie jest wilkiem, paszcza jest zawsze rozwarta, uszy krótkie i proste, pierś biała i szeroka, ogon bardzo długi i mocny, tylne łapy wielkie i długie, zgodnie z niektórymi mające kopyta jakby końskie, te od przodu były krótsze i porośnięte długim włosiem, ma 6 pazurów na każdej łapie. Nie jest w rejonie znane żadne dzikie zwierzę z którego mogłaby się narodzić. Możesz dojść do wniosku, że będąc podobną do wilka i trochę do niedźwiedzia może być połączeniem niedźwiedzia i wilczycy (...). Może być dobrze wielką małpą z powodu dowodów, że kiedy przekracza rzekę podnosi się na tylnych nogach i brodzi, jak to czyni człowiek." 
     "Jej przednie nogi są krótkie ale łapy są w formie palców, uzbrojone w długie szpony. Jej tył przypomina tył tego co jest zwane rekinem lub krokodylem, jest pokryty łuskami (...). Jej tylne łapy są jak końskie i staje na nich rzucając się na ofiarę. Jej ogon przypomina ogon pantery i jest być może nawet trochę dłuższy. Ciało jej jest wielkości jednorocznego bydlęcia pokryte od jednej do drugiej strony krótkim, jednolitym płaszczem w kolorze brązowo-czerwonym. Nie ma za to prawie w ogóle futra pod brzuchem."

     Pierwszy atak nastąpił na początku czerwca 1764 roku na młodą kobietę wypasającą bydło. Bestia zaatakowała i tylko dzięki temu, że bydło ochroniło ją, dziewczyna ocalała. Wróciła do domu zszokowana i w poszarpanym ubraniu, twierdząc, że zaatakowała ją nieznana, straszna bestia.  Jej opowieściom nie uwierzono, myśląc, że zaatakował ją wilk, a strach spowodował histerię. 

     Potem nastąpił następny atak, na 14-letnią dziewczynę, która niestety nie przeżyła. Jej ciało było na wpół zjedzone. Następnie w tygodniowych odstępach bestia zabiła chłopca i dziewczynę. Kolejna niedoszła ofiara, również młody chłopiec wrócił do domu poraniony, z brakującymi kawałkami skóry na głowie i piersiach.

     Do tropienia bestii wezwano wojsko. Niestety, bez rezultatu. Kiedy zabito olbrzymiego wilka łudzono się, że to właśnie on dopuszczał się tych strasznych ataków. Sprawa na moment przycichła. Jednak odżyła z większą siłą, kiedy bestia rozszarpała następną ofiarę. Za parę dni znaleziono rozczłonkowane zwłoki kobiety, a później następnej, 70-letniej. Świadkowie opowiadali, że bestia zjadała ją i piła jej krew

     Wydano dekret o zakazie zabraniającym kobietom i dzieciom wstępu do lasu i samotnego opuszczania domów. Bestia nie atakowała mężczyzn. Czyżby obawiała się siły fizycznej? Zorganizowano polowania, w trakcie których dwaj myśliwi wytropili bestię. Z odległości 10 metrów oddali kilka strzałów, które okazały się celne. Bestia wywróciła się, podniosła i uciekała do lasu. Po kolejnych strzałach również padła, ale znowu podniosła się i w rezultacie uciekła. Myśliwi byli pewni, że strzały były śmiertelne. Szli po tropach znaczonych krwią, ale bestii nie znaleźli. Na ludność padł blady strach. Straszna bestia i do tego jeszcze nieśmiertelna. Stała się znana już w całej Europie.

     Król zarządził zorganizowane polowanie, w którym wzięli udział dragoni (40 konnych i 17 pieszych). Do zwabienia bestii przebrano żołnierzy w damskie ubrania, którzy udawali pasterki. Za zabicie bestii król wyznaczył wielkie nagrody. Do Gévaudan zaczęły ściągać rzesze chętnych, spragnionych sławy i skuszonych nagrodami. Łowy trwały ponad miesiąc. Zabito ponad sto wilków, ale bestii nie wytropiono.  Jak to jest możliwe, że profesjonalni myśliwi i żołnierze prowadząc przez miesiąc polowanie nie zdołali jej wytropić? Bestia jeszcze raz z nich zadrwiła. Strach przed nią osiągnął niebotyczne rozmiary.

     Bestia atakowała niezagrożona. Na oczach świadków zjadała swoje ofiary, lub spłoszona wydzierała kawałki ciał, uciekając z nimi do lasu. Miażdżyła jednym kłapnięciem strasznych szczęk ludzkie głowy i rozszarpywała torsy. Część ofiar było pozbawionych ubrania, a część zwłok zakopanych w ziemi. Był przypadek, że rozszarpane zwłoki leżały na śniegu, ale wokół nich nie było żadnych śladów. Różnorodność metod zabijania,  jej przebiegłość i premedytacja sugerowała, że bestia nie działała sama, tylko była kierowana przez człowieka.

    Zabijane były również zwierzęta, ale bardzo sporadycznie. Nieraz bestia atakowała bydło tylko po to, aby wywabić pasterzy aby ich zabić i zjeść. Widocznie preferowała ludzkie mięso. Strach mieszkańców cały czas się potęgował. Sugerowano, że ta bestia to wilkołak, albo nawet cała zgraja wilkołaków. Mówiono, że wilkołaki te nocą podkradają się pod chałupy. Słyszano ich śmiech i na wpół ludzką mowę. Bestia dla zabawy rzucała się nieraz na mężczyzn, których przewracała i paraliżowała, nie czyniąc im żadnej szkody, tylko bawiąc się nimi.

     Kolejni wielcy myśliwi polujący na bestię poddawali się. Nie mogli jej nawet wytropić. A ona za to pojawiała się w róznych niespodziewanych miejscach i dalej zabijała ludzi.

     W końcu pojawił się Jean Chastel, emerytowany myśliwy dorabiający sobie jako karczmarz. Nie miał dobrej opinii u miejscowej ludności. Często kłusował razem ze swoimi synami, ale dzięki protekcji  hrabiego de Morangiès i markiza d'Apcher, u których byli na usługach, zawsze zostawali wyciagani z aresztu.

     W październiku 1766 roku w polowaniu na bestię wzięli udział między innymi Jean Chastel ze swoimi synami. W czasie polowania wytropiono ją i kiedy wydawało się, że nic już nie stoi na przeszkodzie, by ją unicestwić, bracia Chastel spowodowali celowo upadek z koni kilku szlachciców. Dzięki tej sytuacji byli oni narażeni na atak bestii, która jednak nie zaatakowała ich, ale skorzystała z zamieszania i uciekła. Za ten eksces bracia Chastel trafili do więzienia. Wówczas w trakcie ich pobytu w więzieniu bestia nie pokazała się, ale ponownie zaatakowała znowu po ośmiu miesiącach., kiedy dzień wcześniej bracia Chastel wyszli z więzienia.

     19 czerwca 1767 roku Jean Chastel postanowił ostateczne zapolować na bestię. Przygotował się do tego w ten sposób, że przetopił na kule trzy srebrne medaliony z wizerunkiem Matki Boskiej. Kule te poświęcił, a na polowanie zabrał również Biblię. Wprawił wszystkich w osłupienie, gdy w trakcie polowania w okolicach Saugues zatrzymał się na polanie, wyciągnął Biblię i czytając ją czekał na bestię. Ta wybiegła z krzaków. Zobaczywszy myśliwego stanęła spokojnie i zaczęła machać przyjaźnie ogonem. Pozostali myśliwi zaczęli krzyczeć, żeby natychmiast strzelał, a ten spokojnie zdjął okulary, zamknął i schował Biblię a dopiero potem wolno wycelował. Bestia cały czas stała nieruchomo przyglądając się Chastelowi. Potrzebne były dwa strzały, aby ją uśmiercić. To był już jej koniec. Zabiła 112 osób i raniła 53.

     Bestia po śmierci została zabalsamowana i wożona od miasta do miasta, gdzie za opłatą pokazywano ją gapiom. Król rozkazał zawieźć ją do Wersalu, gdzie mógł sam  zobaczyć tę bestię. Niestety, kiedy Chastel już dotarł na dwór królewski zwierzę dzięki złej technice balsamowania było już tylko rozkładającą się padliną. Król kazał to ścierwo zakopać, a Chantel nie uzyskał spodziewanej nagrody.

     Do dnia dzisiejszego nie wiadomo czy Chastel był bohaterem, czy przestępcą. Już wcześniej sprowadzał różne dzikie zwierzęta, które szkolił do zabijania, a bestia w stosunku do niego była bardzo przyjaźnie nastawiona. Poza tym wcześniej chwalił się, że jest w posiadaniu rzadkiego gatunku hieny, która była bardzo podobna do rzeczonej bestii. Wiele znalezionych ciał było nie tylko zabitych przez zwierzę, ale następnie rozebranych, przy czym odzież nie była naruszona. Chastel po wielu atakach bestii znajdował się jako pierwszy na miejscu zdarzenia. Wszystkie te fakty są zastanawiające i mogą sugerować udział Chastela w morderstwach.

     Po śmierci jego dom został spalony a prochy posypane solą. Wynika z tego, że miejscowi również przekonani byli o współudziale Chastela przy tych wielokrotnych morderstwach.

Z.W.

     

 

Andrewsarchus mongoliensis - Drapieżnik żyjący około 35 milionów lat temu z wyglądu przypominający bestię z Gévaudan
Ładuję stronę