Twoje źródło informacji o ciekawych atrakcjach i wygodnych noclegach w Polsce.
Rósł sobie kiedyś ten nieszczęsny barszcz w górach Kaukazu, daleko od naszego kraju i było normalnie. W 1944 roku opisał go i niejako odkrył Zasłużony Działacz Nauki Gruzińskiej, znamienity radziecki botanik Dmitrij Iwanowicz Sosnowski. Dlatego właśnie ta roślina została nazwana jego imieniem.
Równie znamienici uczeni radzieccy w czasach kolektywizacji rolnictwa doszli do przekonania, że może ten barszcz być użyteczny i uprawiany jako roślina pastewna. Nasi polscy uczeni byli jednomyślni. Co było dobre w Kraju Rad, musiało być równie doskonałe, a może nawet jeszcze lepsze w naszym kraju. Sprowadzono więc owe świństwo do Polski, ale nie zdążono nawet nim nakarmić na szczęście żadnej krowy, kiedy odkryto zagrożenia, które powoduje. Pozostawiono więc uprawy, które zdziczały i barszcz Sosnowskiego, zwany w Rosji zemstą Stalina rozplenił się gdzie tylko mógł.
A jest to roślina bardzo agresywna i trudna do zwalczania. Powoduje degradację środowiska przyrodniczego i zarasta, powodując ograniczenie dostępności terenu. To wszystko nic. Najgorsze ze wszystkiego jest jego skład chemiczny, który zawiera furanokumaryny. Stanowią one zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. W kontakcie ze skórą i światłem ultrafioletowym (słonecznym) powodują oparzenia II i III stopnia. Im wyższa temperatura, wilgotność powietrza i silne pocenie się, tym oparzenia są groźniejsze. Najgorsze, że z początku nieodczuwalne, nawet do 2 godzin po kontakcie z rośliną. Dlatego nie zważając na zagrożenia, nie odczuwając skutków możemy powodować następne i następne.
Na oparzenia narażeni są głównie rolnicy, osoby zajmujące się utrzymaniem zieleni i ciekawskie zawsze dzieci. Pęcherze oparzeniowe utrzymują się przez trzy dni, a po tygodniu miejsca te ciemnieją i taki stan może potrwać nawet przez kilka miesięcy, a wrażliwość na światło słoneczne przez kilka lat.
Jedyną korzyścią (jeżeli w ogóle o korzyściach może być mowa) jest to, że roślina jest miododajna, a o rozsiewanie jej często też podejrzewa się właśnie pszczelarzy.
Wyplenić ją trudno, ale podejmowane są czynności wyplenienia jej całkowicie. Trzeba najpierw roślinę wyciąć, a potem skropić środkami chemicznymi. Nad brzegami rzek nie można jednak stosować takich oprysków. Środki chemiczne w tym przypadku są wstrzykiwane bezpośrednio do szyjki korzeniowej roślin.
Nie będę tutaj opisywał jak wygląda barszcz Sosnowskiego. Wystarczy jak zobaczymy go na poniższych zdjęciach. Radzę, abyśmy nie dotykali tej rośliny i obchodzili ją szerokim kołem.
Z.W.